Marchewka z soczystą natką, botwina w towarzystwie chrupiących liści, głąb brokułu proszą o apetyczne wykorzystanie. Za to wzięcie ich pod uwagę w swoich kulinarnych planach, nie tylko odwdzięczą się smakiem, ale i witaminami. Pełno jest w nich bowiem składników odżywczych, które wzmocnią nasz organizm. Warto ratować niewykorzystywane najczęściej części warzyw i owoców, traktować je z większą uwagą i cieszyć się odkrytym smakiem, jaki proponują.
Realizacja hasła „Od trzonka do korzonka” może zaskoczyć. Niektóre z tych najczęściej ignorowanych składników, mają więcej mocy niż wykorzystywane zazwyczaj części.
Liście kalarepy posiekane drobno i połączone z mąką, jajkiem, garścią świeżych ziół albo właśnie ususzonych pomidorów zmienią się w obiadowe placki. Można je też wykąpać w wodzie z sokiem z cytryny, a gdy nieco zmiękną potraktować jako totalnie ekologiczne talerze do serowania lekkich dań. Takie miseczki sprawdzą się do układania w nich sałatek, kasz czy innych warzyw.
Nie tylko liście, ale i łodyga brokułu są jadalne. Zawierają dużo błonnika i są bogate w cenną witaminę K. Cienko pokrojona łodyga to dobra sałatka, starta będzie bazą do placków. Liście można dodać do sałatki, zielonego koktajlu albo podsmażyć lub upiec z solą i pieprzem.
Liście pora są ostrzejsze niż ich biała część. Skropione solą, sokiem z cytryny czy octem nieco zmiękną i będą ciekawą surówką.
Kalafior - liście można ugotować w zupie lub poddusić na patelni. Nadają się też do zrobienia chipsów. Skropione olejem i oprószone solą po kwadransie w piekarniku będą wystarczająco chrupiące.
Liście rzodkiewki można dorzucić do sałatki czy podsmażyć na patelni z ostrzejszymi przyprawami. Dorzucone do bulionu zmienią go w aromatyczną i pełną witamin zupę.
Surowe liście rzepy mogą rozczarowywać swą gorzkością, ale podsmażone na patelni z czosnkiem czy cebulą zmieniają się w smaczną przekąskę.
Liście młodej marchwi mają pikantny smak, lubią dodatek orzechów i soku z pomarańczy. Wymieszane z nimi będą bazą do pesto czy zielonego koktajlu.
Można jeść liście lipy. Są one bogate w substancje śluzowe i celulozę – usprawniają pracę jelit.
Smaczne są także liście głogu i morwy. Liście morwy można suszyć i dodawać do ciast. To jeden z najlepszych naturalnych leków obniżających poziom cukru we krwi
Pesto może powstać z każdych liści, te od marchewki warto doprawić sokiem z pomarańczy i orzechami ziemnymi albo migdałami, przypasuje im także intensywność świeżej kolendry. Liściom botwinki dobrze jest w związku z ostrym chili i pestkami dyni oraz solidną garścią bazylii. Mają mnóstwo żelaza, witaminy C i magnezu. Surowe mogą nawet poprawiać humor.
Niechciane części warzyw, końcówki, obierki, liście warto kolekcjonować. To całkiem poważna i do tego opłacalna inwestycja. Najwygodniej zbierać takie pozostałości do pudełka schowanego w zamrażarce, a gdy wypełnią je po brzegi wrzucić je do garnka i ugotować bulion. Nazywam go ratunkowym, bo naprawdę potrafi wybawić z opresji. Można na jego bazie przygotować sos, konkretną warzywną zupę czy maślane risotto.
Z tych resztek powstają smakowe, aromatyczne letnie lemoniady, napary i kompoty. Nie wymagają dodatkowej słodyczy, bo jest w nich dużo naturalnego cukru. Można je wzmocnić łodygami ziół. Przydadzą się nawet gałązki czereśni i wiśni. Po ususzeniu wystarczy je zalać gorącą wodą, zostawić na kwadrans i rozkoszować smakiem intensywnego naparu, który ma działanie wyciszające i uspokajające. Pestki są świetną bazą do nalewek. Migdałowego smaku dodają te od wiśni i czereśni. Zalane alkoholem i pozostawione w zakręconym słoiku na 4-6 tygodni nabiorą ciekawego charakteru.
Kiszone rzodkiewki i liście
Zagotuj wodę z solą. Przestudź do temperatury pokojowej. Rzodkiewki i liście umyj.
Rzodkiewki przekrój na pół. Na dnie słoika ułóż część liści, potem rzodkiewki i znowu liście. Dodaj liście mięty, pieprz. Zalej wodą z solą. Przykryj talerzykiem i postaw w ciepłym miejscu. Po 3 dniach słoik zakręć i przechowuj w lodówce.
Cukier/miód wymieszaj z wodą. Słoik wyparz, wrzuć skórki, ogryzki. Zalej wszystko słodką wodą. Owoce nie mogą wypływać. Dobrze przykryj ściereczką/złożoną gazą, obwiąż gumką i odstaw w ciemne, ciepłe miejsce na 2 tygodnie. Ta ochrona jest istotna - zapach octu przywołuje muszki, gdy wpadną do środka - płyn trzeba będzie wylać.
2 razy dziennie ocet trzeba przemieszać - najlepiej drewniana łyżką i pilnować, by owoce nie wystawały z wody. Taki zabieg zapewni dopływ tlenu i ułatwi fermentację.
Po 2-3 tygodniach owoce powinny opaść na dno, a w słoiku powstanie piana. To moment, w którym można zlać płyn. Trzeba przecedzić go przez sitko do czystego słoika. Znowu przykryć ściereczką lub gazą i zostawić w spokoju na kolejne 2 tygodnie. Po tym czasie ocet zaczyna słodko pachnieć, jest klarowny i nie czuć w nim drożdżowego posmaku. Taki płyn znowu trzeba przecedzić, a potem przechowywać w zamkniętej butelce czy słoiku. Nie ma terminu przydatności. Nie musi być w lodówce.
To najlepszy przemytnik witamin. Niepozorny koktajl fundujący całą gamę pożądanego wzmocnienia. Organizm na pewno doceni takie zakręcone kompozycje. Można je serwować zamiast drugiego śniadania albo podwieczorku. Odpowiednio połączone składniki będą wyśmienitym urozmaiceniem codziennego jadłospisu.
Kolorowe koktajle dają też całkiem niezły pretekst do niemarnowania jedzenia. Chętnie przyjmują rozmaite resztki czy gorzej wyglądające owoce i warzywa. Rozdrobnione i połączone z innymi dodatkami apetycznie zmieniają swój wizerunek i cieszą się zainteresowaniem. Mogą do nich trafiać przejrzałe banany, miękkie morele czy pomarszczone marchewki. To też doskonałe miejsce dla liści i natek oraz końcówek ziół. Wszystkie doskonale odnajdą się w koktajlu.
Niedostępne
Oferta już wygasła
Aktywacja przypominania!
Potwierdzenie przypomnienia
Otrzymasz przypomnienie w dniu ${date} o godzinie ${time}.
Wymagana aktywacja wiadomości (e-mail)